Magia wspólnej gry

Gry dla dwojga

Bardzo często słyszymy od znajomych, że chcieliby pograć w coś ciekawego ze swoją drugą połówką. Siadają sobie wtedy do swojej ulubionej gry, w którą grywają ze znajomymi, i okazuje się, że wariant dla dwóch osób jest zwyczajnie nudny, często wpleciony na siłę do gry projektowanej dla pięciu czy sześciu.

Wrażenia z rozgrywki są w najlepszym razie mierne. Z drugiej strony, z marszu możemy polecić doskonałe gry dla dwóch osób – świetny historyczny „1989: Jesień Narodów” czy strategiczną karciankę „Summoners Wars” – jednak są to tytuły dosyć ciężkie, a poza tym domyślamy się, że wieczór z wybranką/kiem serca w towarzystwie bagiennych orków z SW czy całującym Breżniewem z „Jesieni” nie wchodzą w rachubę. Podsumowując, poszukujemy przyjemniej dla oka gry dla dwóch osób, wymagającej myślenia, ale nie takiej, po której ktoś będzie musiał spać na kanapie. Czyli „Munchkin” też odpada. Co zatem proponujemy?

7 Cudów Świata – Pojedynek

gra planszowa

Zaraz, zaraz, czy tego aby nie było ostatnio? I tak, i nie. Klasyczne „7 Cudów Świata” zwyczajnie nie sprawdzało się w opcji dwuosobowej, dlatego twórcy postanowili zmodyfikować rozgrywkę i wyszła im… praktycznie nowa gra.Z pierwowzoru zostały bajecznie klimatyczne grafiki i ogólna koncepcja budowania cudów, militariów oraz nauki.

Zasady

Z nowości mamy aż trzy drogi do zwycięstwa.Można zostać budowniczym cudów i wygrać na punkty, zmiażdżyć przeciwnika potęgą swojej armii (nadal bez negatywnej interakcji) lub postawić na kształcenie Einsteinów starożytności. Ta innowacja przełożyła się na różnorodność rozgrywki, bo gracz zdecydowanie prowadzący na punkty nadal może przegrać, jeśli przeciwnik wynajdzie wszystkie technologie lub wpakuje się z wojskiem na włości. W trakcie rozgrywki budujemy potęgę ekonomiczną naszego miasta w trzech turach, zwanych wiekami, z puli dostępnych kart podzielonych na wyżej wymienione kategorie. Możemy podbierać przeciwnikowi cenne karty lub skupić się na optymalnym wykorzystaniu swoich zasobów, by budować Cuda Świata dające unikalne bonusy, rozwijać armię po to, aby „przepychać” nasz znacznik na wspólnym torze coraz bliżej murów miasta przeciwnika, wspierać kulturę, by zdobywać dodatkowe punkty i złoto, lub składać kombinacje z kart nauki, by odblokowywać kolejne technologie. Praktycznie zrezygnowano z handlu zasobami pomiędzy graczami na rzecz kupowania potrzebnych surowców z banku. Tęskno nam co prawda za tym elementem rozgrywki, ale nijak nie pasuje on do wersji pojedynkowej.

Bierzcie tę grę w ciemno. Jest nie tylko pięknie wydana, ale pozwala też na testowanie różnych strategii, przyjemnie łechcąc przy tym szare komórki, i przede wszystkim jest niesamowicie grywalna. Gwarantujemy, że minie dużo czasu, zanim się znudzi.

Patchwork

gry planszowe

Prosimy o nieregulowanie połączenia internetowego, będziemy polecać grę w szycie kocyka. Tak naprawdę zasady „Patchworka” można by streścić w następujących słowach: „tetris na planszy”. Ale im więcej w niego pogracie, tym bardziej będziecie zdumieni, ile ta prosta w gruncie rzeczy gra ma do zaoferowania.

Zasady

Na stole leżeć będzie tor odliczający czas do końca szycia, dookoła będą tytułowe kawałki materiału, a przed każdym z graczy plansza do naszywania tychże. Do tego guziczki w charakterze punktów/waluty. Żeby nie było za łatwo, z puli materiałów możemy zakupić tylko jeden z 3 kolejnych wzorków. Następnie pionek idzie na jego miejsce, wyznaczając trzy kolejne możliwe do dobrania. Po kilku rozgrywkach zaczniecie pilnować, by przeciwnik nie dostał swojej wymarzonej szmatki. Za skrawek płacimy guziczkami i „czasem”, czyli liczbą pól, które przemierzy nasz pionek na torze czasu. Im większy kawałek, tym więcej czasu trwa przecież jego wszywanie. Wybrany fragment materiału układamy niczym w tetrisie, tak by nie zostawić pustych miejsc, które uszczuplą nasz końcowy wynik. Zaszyty kwadrat 7×7 da nam dodatkowe guziki na koniec gry. Kilka razy w trakcie rozgrywki będziemy także punktować naszą wyszywankę. Gracz otrzyma tyle guzików, ile należy mu się z racji ilości materiałów, które zdążył zakupić i ułożyć na swojej planszy. Wygrywa właściciel najpiękniejszego kocyka… nie, wcale nie, wygra ten, kto będzie miał najwięcej guzików.

CZYTAJ:  Garść gier na deszczową pogodę

Jest coś nieuchwytnego w tej grze. Możliwe, że to wzory na skrawkach materiału, które są ładne i przyjemnie do siebie przylegają na planszy. Możliwe, że magią gry jest to, że każdy ruch daje zysk duży lub bardzo duży, przez co cały czas mamy wrażenie, że świetnie nam idzie. Jest tez sporo główkowania przy układaniu materiałów, bo ich kształty są bardzo nieregularne. Czas jednej rundy też bardzo przystępny – 30 minut.

Autor: Redakcja, 6 września 2017