Magia wspólnej gry

6 gier karcianych idealnych na każdą imprezę

Chcesz powiedzieć, że Twoi znajomi znowu zaproponowali, by na imprezie grać w kalambury? I na nic się zdały przekonywania, że znowu wszyscy będą pokazywać sceny z „Titanika” i „Dirty Dancing”? Temat jest nam znany. Okazało się, że aby coś z tym zrobić, trzeba mieć (nie)poważne argumenty w ręku, a najlepiej pięć niepoważnych gier imprezowych! 

„Dixit”

Gra przeznaczona dla osób o bogatej wyobraźni. Świetnie sprawdzi się w grupie dobrych znajomych, ale także mniej lub bardziej przypadkowych osób. „Dixit” to sympatyczna gra w skojarzenia, która urzekła rzesze ludzi nawet nie samą rozgrywką, ale projektem graficznym kart. Każda z nich to unikatowe doświadczenie przywodzące na myśl sceny ze słynnych baśni braci Grimm, „Małego Księcia” czy „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Jednocześnie są też pełne szczegółów i dwuznaczności. Każdy znajdzie w nich coś, co go poruszy. Co najciekawsze, właśnie o tym jest gra!

Aktywny gracz wybiera jedną z kart, które ma w ręce, kładzie zakrytą na stole i mówi dopasowane do niej hasło przewodnie. Całkowicie dowolne, sytuacyjne, humorystyczne, czasem wręcz losowe bądź idiotyczne („Ta karta z niczym mi się nie kojarzy”). Reszta w tym czasie zerka na swoje karty i kładzie na stole te, które ich zdaniem mogą pasować do hasła. By nie rozpisywać się tutaj zbyt natrętnie, warto zaznaczyć, że hasło nie może być zbyt oczywiste ani zbyt abstrakcyjne. Bonusowe punkty przyznawane są graczom, których karta była tak dobrze dobrana do hasła przewodniego, że skusiła innych, by na nią głosowali. Fenomenem tej gry jest to, że w „Dixit” może grać zarówno 5-, jak i 55-latek, a nawet mogą zagrać razem i świetnie się bawić.

gra dixit

„Secret Hitler”

Jeśli świetnie bawiłeś się dawno temu na letniej kolonii, grając w klasyczną „Mafię”, proponujemy twórcze rozwinięcie tego konceptu, czyli grę „Secret Hitler”. Tak jak w pierwowzorze, tak i tu gracze będą należeć w sekrecie do różnych zwalczających się frakcji (w tym wypadku faszystów i liberałów).  Będą blefować, oskarżać się nawzajem, błagać i grozić, zarzekać na wszystkie świętości, że są dobrymi i sprawiedliwymi liberałami tylko po to, by na końcu wbić nóż w plecy przeciwnikowi, wybierając na kanclerza gracza, który jest tytułowym „Sekretnym Hitlerem”. Gwaru i radości przy tym jak na Oktoberfeście. Gra idealnie nadaje się na imprezę, bo choć można grać w nią 5 osób, to zabawa nabiera rumieńców przy większej liczbie graczy, czyli maksymalnie 10 osobach.

„Dobble”

„Dobble” są grą na spostrzegawczość, refleks i percepcję. Dlatego proponujemy w nie grać raczej na początku imprezy niż pod koniec. Gracze ścigają się, by jak najszybciej odnaleźć na dwóch kartach takie same obrazki, które oczywiście mają pokrętne kształty lub są swoim lustrzanym odbiciem. Rozgrywka jest szybka, emocjonująca, przy stole dużo się dzieje, czyli jest to, czego pragnie każdy gospodarz fajnego spotkania. Gra wybornie poprawia humor i trenuje spostrzegawczość, a jak wpadnie siostra z dziećmi, to można spokojnie dać im ją do zabawy.

gra w dobble

„Tak, mroczny władco”

Zaczyna się od tego, że jeden z graczy wciela się w Rigora Mortisa, Arcygeniusza Zła, Pana Zatraconych Ziem etc., etc.  Wysyła on swoich goblińskich sługusów, czyli resztę graczy, na arcyważną misję (wymyśloną na poczekaniu). Gobliny oczywiście koncertowo niweczą każdy element genialnego planu, a po powrocie któryś z nich musi zdać raport z porażki. Każdy będzie starał się uniknąć Gniewnego Spojrzenia swojego pana, wymyślając absurdalne wymówki i przerzucając winę na innych przy pomocy specjalnych kart delikatnie sugerujących, co się wydarzyło. Bardziej w tym wszystkim chodzi o to, by rozśmieszyć innych niż żeby wygrać. Jesteśmy w stanie zaryzykować, że zostaniemy wybuczani przez innych, proponując „Tak, mroczny władco” na imprezę, ale dzielnie bierzemy to na klatę. Oczywiście, nie jest to gra dla wszystkich. Trzeba podejść do niej z dużym dystansem i czasem dosyć mocno przymrużyć oko, ale także nie mieć oporów przed popisami aktorskimi. Kiedy to wszystko „pyknie”, zabawa będzie pyszna!

„Nie testowaliśmy tego wcale”

I znowuż gra mocno specyficzna, bo jest w sumie bez sensu. Tak, a najciekawsze w tym wszystkim jest to, że to dobrze. Ale zacznijmy od początku – gra polega na tym, żeby nie przegrać, a gra się, zagrywając na stół karty z ręki i wykonując polecenia. Sęk w tym, że polecenia to istna karuzela absurdu, bo jak inaczej opisać kartę, w której każdy inny gracz musi krzyknąć „Aaaa, Zombiaki!”, bo inaczej przegra. No, chyba że akurat je banana… Wygląda też na to, że autorzy naprawdę jej nie testowali. Po prostu zrobili 75 szalonych kart i wrzucili je do pudełka z myślą, że przy odrobinie napojów wyskokowych każdemu się spodoba. Doskonały odmóżdzacz na imprezie, grywalny nawet w 15 osób!

CZYTAJ:  Hybrydowe gry karciane

„Twister Shuffle”

Pamiętacie klasycznego Twistera i związane z nim wariacje? Ileż to razy zdarzało Wam się „leżeć” na znajomym czy zobaczyć nogę lub rękę wyrastają wprost przed Waszą twarzą nie wiadomo skąd? Czas na nową wersję klasyka! Tym razem ciało jak u jogina nie będzie już niezbędne. Chociaż… W wersji shuffle cała zabawa polega na umieszczeniu karty na odpowiedniej części ciała, własnego lub innych graczy.  Jeśli podczas wykonywania zadania graczowi spadnie karta, która którą ma na sobie – cóż traci jedno życie. A nie zawsze jest tak, jak w przypadku kotów – porażka staje się faktem po dwóch upadkach.

gra twister

Autor: Redakcja, 17 maja 2017