Magia wspólnej gry

Vudu – pogromca Munchkina

Są ludzie, którzy grają w Munchkina bardzo serio. Liczą każdy punkt, wykłócają się o zasady, opracowują strategie… Serdecznie pozdrawiamy tych graczy! My jednak uważamy, że Munchkin to gra, w której należy obsypywać przeciwników klątwami, podkładać im świnie, udawać przyjaciela – by zgarnąć dodatkowe skarby – i zasadniczo mieć z tego kupę radochy. Jeśli podzielacie takie podejście, to musicie zobaczyć inną grę od Black Monka, czyli VuDu!

Karate-kik*

Jeżeli wyobrazicie sobie Munchkina odartego ze wszystkiego prócz klątw i podniesiecie ich liczbę do sześcianu, to otrzymacie właśnie kwintesencję VuDu. Gra polega na obrzucaniu się coraz to wymyślniejszymi kartami przekleństw, które będą wymagały od graczy prostej aktywności fizycznej. Aspekt rywalizacji o zwycięstwo i zbieranie punktów schodzi tutaj na dalszy plan, sprawiając, że gra zalicza się raczej do grona „imprezówek” niż poważniejszych tytułów.

vudu

Wyginajciałośmiało

Wspomnieliśmy o „prostych aktywnościach fizycznych”. Nie ma nic trudnego na przykład w gwizdaniu lub nuceniu melodyjki. Klaskanie oraz udawanie głośnego kichnięcia też nie jest zbyt skomplikowane. Przymus dotykania stołu czołem zaczyna nastręczać pewnych trudności, ale to nie koniec świata. Teraz wyobraźcie sobie, że gwiżdżecie sobie swoją ulubioną melodyjkę, od czasu do czasu klaszcząc w dłonie, dotykacie czołem stołu, a ktoś uprzejmy dorzuca wam klątwę typu „chwyć się za kostki” tylko dlatego, że wie, iż ma w zanadrzu jeszcze coś w stylu „przejdź się wokół stołu”.

Natomiast ty jesteś wytrawnym graczem i dobrze wiesz, że przeciwnik dostanie taczkę punktów, jeśli nie wykonasz którejś z tych klątw i przyjmujesz wyzwanie. Dlatego właśnie ostrzegamy. Gdy gracie w miejscu publicznym, ktoś zazdrosny, czekający na swoją kolej na partyjkę VuDu, może zadzwonić po karetkę lub mieć pretensje, że reszta graczy zagłuszy wszystkich wokół swoim rechotem. Tymczasem, na koniec, i tak dowiesz się, że wszystko na nic, bo zapomniałeś klaskać…

CZYTAJ:  A co to jest ten Munchkin?

Wielbicietłum

Wracając na ziemię, rzućmy okiem, co dobrego znajdziemy w pudełku. Prawdę pisząc, gdyby pudło było połowę mniejsze, to i tak pomieściłoby całą zawartość, czyli: trzy rodzaje kart, kostki, tor punktacji i przesłodką laleczkę vudu w charakterze znacznika aktywnego gracza. Karty dzielą się na złe klątwy, artefakty ochronne i bardzo złe klątwy. Wszystkie mają niestandardowy, duży format, który świetnie się sprawdza podczas gry, oraz fantastyczne grafiki i zabawne opisy. Firmowe kostki zamiast klasycznych kropek mają różne symbole, którymi płacimy za zagrywanie kart z klątwami. Im straszniejsze przekleństwo, tym trudniej wyturlać składniki niezbędne do rzucenia go, ale nie martwcie się, kostki zawsze można przerzucić 🙂

vudu na konwencie

Brawoja!

Jeśli dysponujesz zgraną paczką wariatów gotową podjąć się szalonych wyzwań i nie boisz się, że to akurat na ciebie padną klątwy najcięższego kalibru – bierz grę w ciemno! Dawno nie było tak dobrej imprezowej pozycji.

*śródtytuły to nazwy kart z gry

Autor: Redakcja, 30 listopada 2017