Magia wspólnej gry

Moda na gry

W mediach wrze. Z nagłówków gazet, mediów społecznościowych, a nawet telewizji informacyjnych nie znikają wieści o tym, że właśnie osiągnęliśmy Mount Everest mody na gry planszowe. Gdy piszemy te słowa, przynajmniej na setce kostek na świecie wypada szóstka (musicie uwierzyć na słowo). Grają mali i duzi, starsi i młodsi, łysi i z piegami, w domu, kawiarni i pubie. Czy moda na gry planszowe właśnie się rozpoczęła? A może to początek końca? Poczytajcie…

Dawno temu, na odległym kontynencie…

A co jeśli powiemy Wam, że szajba na punkcie pionków i planszy trwa od tysięcy lat? Nikt nie wie dokładnie, kiedy i gdzie wymyślono grę „Mankala”, która do dzisiaj jest jedną z popularniejszych w Afryce, skąd rozprzestrzeniła się na cały świat. W uproszczeniu zabawa polega na pobraniu wszystkich kamieni z jednej z miseczek, a następnie „rozsiania” ich po jednym do reszty pojemników. Jeśli ostatni kamyk trafi do miseczki przeciwnika, gracz zabiera wszystkie znajdujące się w nim kamienie jako swoje punkty. Wiele ludów afrykańskich uważało tę grę za świętość, a wyrzeźbienie specjalnej planszy zajmowało dużo czasu i wysiłku, choć tak naprawdę żeby grać, wystarczy garść fasoli.

mankala

A może „Mankala” to tylko pojedynczy przypadek? Ruszamy teraz na północ kontynentu, do kraju piramid. Egipcjanie, gdy akurat nie byli zajęci swoimi kotami, lubili spędzać czas nad planszą do gry. Dzięki archeologii wiemy, że nawet faraonowie czasem „pykali” sobie w „Senet”. Na czym polegała gra? Do dzisiaj nie wiadomo, ostatni papirus z instrukcją zaginął. Wiemy za to, że gra była małym zgrabnym pudełeczkiem z szufladką na pionki i trzema torami po 10 pól na „grzbiecie”. Grę wymyślił sam Tot – bóg mądrości i twórca hieroglifów.

Nadal dosyć dawno, ale trochę bliżej

Skoro już wiemy, że starożytni grywali, zobaczmy, co słychać bliżej Polski w średniowieczu. W Europie cenioną grą były szachy, przywiezione przez Arabów na tereny dzisiejszej Hiszpanii. Uważane były za grę elitarną, rozwijającą umiejętności strategicznego myślenia. Wspomina o nich słynna „Pieśni o Rolandzie” oraz liczne dzieła traktujące o wychowaniu rycerzy. Zabawa rozprzestrzeniła się po kontynencie szybciej, niż jesteś w stanie powiedzieć „szach-mat”. W co grywano na Północy? Otóż wikingowie nie pionki i swoje szachy wymyślili. Nazwali je… hnefatafl. Naprawdę. Przetłumaczyć można to jako „stół króla”, co nawiązuje do treści gry – król i jego świta zaatakowani przez przeważające siły próbują ujść z życiem do jednego z czterech rogów planszy podobnej do szachowej. Oprócz tego średniowieczni mieszczanie zagrywali się w gry znane każdemu dziecku do dzisiaj, bo któż nie słyszał o chińczyku, młynku, warcabach czy wszelkiego typu tradycyjnych grach karcianych. Dużo w temacie nie zmieniło się aż do początku XX wieku, kiedy to…

hnefatafl

Całkiem niedawno i całkiem niedaleko

Gry zaczęły nabierać kolorów – i nie mówimy tu tylko o warstwie wizualnej. Twórcy chcieli bawić i uczyć, co podobało się i dzieciom (raczej bawić) i rodzicom (raczej uczyć). Jedną z pierwszych takich gier była francuska gra „Kolonizacja” z 1941 roku, która miała pokazać małemu Jacques’owi, jak ważne są kolonie wspierające rodzimą gospodarkę. Oczywiście w podobnym czasie powstało więcej klasyków znanych do dzisiaj z „Monopoly” na czele, które rozeszły się w milionowych nakładach. W latach 80. ukazała się popularna w Polsce „Magia i Miecz”, znana do dzisiaj jako „Talizman”, natomiast premiera „Osadników z Catanu” w 1995 roku jest symboliczną datą początkującą renesans gier planszowych, który niedawno dotarł także do kraju nad Wisłą.

CZYTAJ:  6 gier karcianych idealnych na każdą imprezę

rodzina grająca grę planszową

Czy ta moda kiedyś się skończy? Prędzej czy później osiągniemy szczyt popularności i sytuacja odrobinę się uspokoi, ale nie wierzymy, by gry kiedykolwiek zniknęły z horyzontu.

Autor: Redakcja, 25 maja 2017