Zestawienie słów: „gra” i „biznes” w jednym zdaniu jeszcze kilkanaście lat temu zostałoby – w najlepszym przypadku – skwitowane pogardliwym uśmiechem. W końcu prowadzenie biznesu to poważna sprawa, a nie jakieś tam gierki. Otóż niekoniecznie…
A po pracy… praca
Z jakiegoś powodu rzesze ludzi, gdy w końcu wyjdą z pracy, mają siłę i chęci do siadania za stołem, negocjowania, planowania strategii, analizowania ruchów konkurencji, zarządzania zasobami czy szukania najbardziej optymalnych rozwiązań. Brzmi to raczej jak kolejne godziny w biurze, a nie zabawa ze znajomymi znad planszy. Niemniej na tym właśnie polegają nowoczesne gry, nie tylko te planszowe, ale także komputerowe czy mobilne.
Gamifi… co?
Marzeniem każdego managera powinno być zatem sprawienie, żeby jego pracownicy podchodzili do wykonywanej pracy z podobnym zaangażowanym i entuzjazmem, z jakim podchodzą do gier. Z góry przepraszamy językowych purystów, ale proces ten nazywany jest „gamifikacją”, czyli po prostu łączeniem gry z pracą w rozsądny sposób. By nie zagłębiać się w tym miejscu w zawiłe teorie i nie używać języka powszechnie uważanego za niezrozumiały, zaprezentujemy jeden z podręcznikowych przykładów.
Znowu zaspałem
Przyjmijmy, że w naszej firmie pracownicy mają problem z pojawianiem się na czas w biurze. Oczywiście można na nich nakrzyczeć i uciąć im premię, ale takie zachowanie obniży morale i popsuje atmosferę w zespole. Innym pomysłem będzie wprowadzenie pewnego mechanizmu znanego z gier komputerowych, a mianowicie „dziennej nagrody”. Będzie on polegał na tym, że punktualny pracownik zostanie nagradzany punktami. Doskonale będzie, jeżeli zespół sam wymyśli nazwę tej biurowej „waluty” – często im śmieszniejszą i bardziej hermetyczna, tym lepszą. Za pierwszy dzień pracownik, który się nie spóźni, dostanie 5 punktów. Za drugi dzień 5 punktów plus kolejne 5 za serię dwóch dni bez spóźnienia. Trzeci dzień z rzędu to nagroda 5 punktów plus 10 za serię trzech dni i tak dalej.
Dlaczego system świetnie motywuje? W przypadku spóźnienia pracownik traci premię wypracowaną za serię dni bez spóźnienia. Zwróćmy uwagę – osoba nie dostaje punktów ujemnych, ale traci bonus, na który sama pracowała. To bardzo irytujące, a co więcej nie można powiedzieć, że to zły szef zabrał punkty. Po co pracownikom punkty? To duże pole do popisu dla managerów. Z jednej strony mogą to być bonusy materialne, jak wejściówki do kina czy bony podarunkowe do sklepów, z drugiej mogą to być równie kuszące korzyści niematerialne, na przykład rezerwacja miejsca parkingowego przy samym wejściu do firmy czy pierwszeństwo przy ustalaniu grafiku na przyszły tydzień.
Gamifikujmy!
To tylko jeden z przykładów, który pokazuje, że mechanizmy znane z gier mogą być użyteczne w prowadzeniu biznesu. Jak widać, jest on bardzo prosty, nie ma potrzeby wprowadzania zawiłych zasad. Przeniesienie mechanizmów znanych z gier na pole aktywności zawodowej lub edukacyjnej jest bezbolesne tak dla pracowników, jak i przełożonych. Potrzebny jest tylko pomysł, cel i systematyczne podejście, by uzyskać wymierne rezultaty.
Powiązane artykuły